Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się. Po pierwsze
podaj swój nick:
Wróc do menu: opowiadanie

Arna i Parma - Rozpacz
    - Nigdy go nie znajdziemy...- płakała Parma siedząc przy dużym, kuchennym stole.- Już go nie odzyskam...

    - Uspokój się kochanie.- Arna próbowała zebrać myśli.- Jeżeli nie możemy go wykryć przy użyciu tak silnej Mocy i tak potężnego czaru, to ktoś musi nakładać na niego silne zaklęcie maskujące...

    - Albo nie żyje!- wybuchła od nowa zalewając się łzami.

    - Musi żyć!- Arna podniosła głos.- Jakby nie żył, to skontaktowałybyśmy się z jego duchem. Sama wiesz, że nic takiego nam się nie udało.- mówiła powoli, akcentując każde słowo.- Jak się nie weźmiesz w garść, to nigdy go nie znajdziemy, bo tracisz zbyt dużo energii na płacz, szlochanie i pociąganie nosem.

    Pomogło. Parma uspokoiła się trochę. Wyprostowała się na krześle i spojrzała zapłakanymi, nieszczęśliwymi oczami na siostrę.

    - Napij się herbaty.- powiedziała łagodnie Arna. Jej delikatna dłoń dotknęła filiżanki siostry. Porcelana przez moment zabłysła.

    - Co zrobiłaś?- spytała identycznie wyglądająca kobieta siedząca po drugiej stronie stołu.

    - Ogrzałam ją trochę, Parmeńko, bo już zdążyła wystygnąć.- uśmiechnęła się ładnie. Nie mogła powiedzieć jej, że dodała do napoju czar uspokajający, bo wtedy nie dość, że nie wypiłaby, to jeszcze by się wściekła. Efekt byłby odwrotny. Parma miała teraz dość problemów, nie wolno przysparzać jej nowych.
Siedziały tak w milczeniu. Parma przestała już nawet szlochać. Patrzyła nieobecnym wzrokiem przed siebie. Nie odzywała się ani słowem. Wydawała się zamyślona. Arna delikatnie dotknęła dłoni siostry. Tą wstrząsnął gwałtowny dreszcz. Uniosła naraz głowę i spojrzała wystraszona na twarz tak podobną do swojej... Uspokoiła się.

    - Chodź, kochanie.- powiedziała Arna tak cicho i łagodnie, jak tylko potrafiła.- Położysz się do łóżka. Jest ci teraz potrzebny sen. Dużo snu...

    Przerwała jej gwałtowna reakcja siostry. Parma zaniosła się spazmatycznym szlochem. Histerycznie zaczęła łapać powietrze w płuca. Zerwała się z krzesła i zaczęła cofać się tyłem do ściany, jakby uciekając przed wielkim niebezpieczeństwem.

    - Nie...- wyszeptała, po czym jej głos przemienił się w przerażony krzyk.- Nie! Sen nie przynosi nic dobrego! Nic dobrego! Nie przynosi nic dobrego! Nie sen! On nie przynosi nic dobrego!- powtarzała w kółko.

    Arna przez chwilę obserwowała zaskoczona reakcję otumanionej czarami i rozpaczą siostry. Dopiero po chwili zrozumiała. Parma bała się zasypiać, bo w śnie spotykały ją koszmary zsyłane przez sługi Arny. Jakże teraz żałowała swojego rozkazu.

    - Okrutne Losy...- zasyczała cicho do siebie.- Dlaczego to właśnie mi zostawiłyście królestwo? Dlaczego nie jej? Ile elfów byłoby przez to szczęśliwszych? Ile ludzi?

    Parma dalej wygłaszała pod ścianą swoją obłąkańczą litanię. Nie ułatwiała tym zadania swojej siostrze.

    - Parmeńko, kochana moja.- przymilała się do niej Arna próbując tym samym ją uspokoić.- Już nic ci nie grozi. Nie będą cię już dręczyć żadne koszmary. Obiecuję ci to.

    Lecz ta nadal nie słuchała. Arnie udało się do niej zbliżyć do siostry nie wywołując jeszcze większego strachu. Wzięła ją w ramiona i zaczęła uspokajać. Parma opierała się przez chwilę, lecz szybko ustąpiła mocno przywierając do siostry. Stały tak przytulone, aż Parma się uspokoiła.

    - Chodź ze mną...- powiedziała Arna delikatnie ciągnąc siostrę za rękę. Była tak rozkojarzona, że nie poczuła czaru usypiającego rozlewającego się po jej ciele.


KOMENTARZE:

Brak komentarzy


DODAJ KOMENTARZ

Pola oznaczone gwiazdką są obowiązkowe

Podaj swoje imię*:
Podaj swój adres email:
Zapisz słownie cyfrę 1*:



Zawarte tu prace moża wykorzystywać tylko za wyraźną zgodą autorów | Magor 1999-2018 | Idea, gfx & code: Vaticinator | Twoje IP: 3.133.160.156