autor pracy:
Ezop


data zamieszczenia: lata temu
inne prace autora:
Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się. Po pierwsze
podaj swój nick:
Wróc do menu: relacja

Dni fantastyki: Teleport 2005
Miejsce: Centrum Kultury "Zamek" Wrocław-Leśnica, pl. Świętojański 1, Szkoła Podstawowa nr 51, ul. Krępicka
Czas: 30 VI - 03 VII

    Kolejna edycja konwentu Teleport, odbyła się we Wrocławiu. Imprezę połączono w tym roku z drugim wydaniem konwentu odbywającego się w Leśnickim CK "Zamek". Stąd pełna nazwa brzmiała "Dni fantastyki: Teleport 2005", co przyciągnęło więcej ludzi aniżeli było rok temu na "Dniach fantastyki". Lecz zacznijmy od początku.
    Ucieszony tym, że konwent odbywa się blisko mego miejsca zamieszkania (około dziecięciu minut jazdy tramwajem) postanowiłem się stawić. Wejściówki zachęcały swą ceną, pełen karnet kosztował zaledwie 15 zł. zaś karta noclegowa chyba 6 zł. Znacznym utrudnieniem był absolutny brak informacji o godzinie akredytacji i pełnym programie, czy to na plakatach czy to na stronie internetowej. Wyruszyłem więc, dość orientacyjnie czyli ok. 12.30. Już z daleka można było spostrzec spore tłumy walące z plecakami, karimatami itp. w stronę Zamku. Przyłączyłem się do jednej, idziemy do wejścia, a tu niespodzianka. Wychodzi ktoś i rzecze "Akredytacja od 14.00, wejść do szkoły (gdzie były noclegi - przyp. Ezopa) można od 15.00". Jeden z konwentowiczów skomentował to głośnym "Ładnieście nas urządziły, siostry". Tak więc siedząc na pobliskim murku godzinę, oczekiwałem na Vatta i Kamilę, którzy mieli się stawić aby mnie ujrzeć i pogadać. Pojawili się robiąc później sporo zamieszania, gdyż po murze wdarli się na teren konwentu, zresztą dość nie postrzeżenie. Kolejna godzina zeszła mi na staniu w kolejce, wreszcie wykupiłem wejściówkę, dostałem identyfikator i program. Studiuje ów rozkład i zaskoczenie kolejne na minus, część zapowiadanych pisarzy jednak się nie stawiła. Naprawdę wielka nagana dla organizatorów za wpadki z akredytacją i programem.
    Teraz trochę o atrakcjach, a było ich sporo, dla każdego coś miłego. Były liczne prelekcje, spotkania autorskie, panele dyskusyjne, turnieje bitewniaków i karcianek m.in. Warhammera 40000 i Władcy pierścieni, pokazy filmów, LARP-y, a także Games Room. Nie można się było nudzić. Najbardziej zapchane pod względem programu były dwa środkowe dni, kiedy to lecąc z jednej prelekcji bądź spotkania, nie miałem prawie wcale chwili wytchnienia. Jako, że najwięcej bytowałem na prelekcjach i spotkaniach autorskich, teraz powiem o nich słów kilka. Spośród pisarzy stawiło się liczne grono m.in. Jacek Komuda, Eugeniusz Dębski, Witold Jabłoński, Andrzej Ziemiański, Andrzej Pilipiuk i Robert J. Szmidt, Rafał Dębski, Łukasz Orbitowski, Ewa Białołęcka. Byli także rozmaici tłumacze, redakcje serwisów internetowych i Maciej Parowski - redaktor naczelny "Nowej Fantastyki". Większość tego grona można było stale złapać w knajpie naprzeciwko konwentu. Wszystkie niemal prelekcje doszły do skutku, dwóch nie było z powodu nie obecności prelegenta, jedna nie powiodła się w części, gdyż na komputerze brakowało odpowiednich codeków do przygotowanych fragmentów filmowych. Mimo wszystko, niektóre działały i te były niezmiernie ciekawe. Tak więc z morza prelekcji najciekawsze były: "Wampir w kulturze masowej", "Edgar A. Poe - dezintegracja osobowości, albo dlaczego każdy cthulhutysta powinien recytować "Kruka", "Co z nami się nie napijesz? Czyli rzecz o biesiadach staropolskich.", "Dlaczego Zombie trąbi - z żywymi trupami przez stulecie kina" ( jakie tu widzieliśmy fragmenty horrorów, cała sala turlała się ze śmiechu), "Początki fantastyki we Wrocławiu". Ze spotkań autorskich na których byłem najbardziej do gustu przypadły mi te z Eugeniuszem Dębskim i Jackiem Komudą. Teraz może słów kilka o treści i dlaczego właśnie te najbardziej mi się spodobały. W trakcie prelekcji "Początki fantastyki we Wrocławiu", prowadzonej przez Roberta J. Szmidta opowiedziano mnóstwo zabawnych historii związanych z zalążkami ruchu fantastów nie tylko we Wrocławiu, ale i w Polsce. Usłyszeć można było jak to aby cokolwiek wydrukować na masową skalę należało namęczyć się m.in. zdobywając papier co z perspektywy dzisiejszych czasów budzi uśmiech. Podobnie zresztą jak opowieść o telewizyjnym konkursie klubów fantastycznych "Kosmiczny test". Filmy które pokazywano jako zagadki będące którąś tam, zjechaną kopią, efekty specjalne w postaci człowieka ciągnącego za sznurek i wprawiającego tym samym koło w ruch. No i nagrody, wielkiej wartości jak makatka na ścianę, radio czy spalona lampa od kamery przybita do deski (sic!) Wiele prelekcji przeradzało się w dyskusje jak na przykład wspomniany już "Wampir w kulturze masowej", prelekcja prowadzona przez Jakuba "Nosferata" Seydaka. Omawialiśmy więc kolejne wcielenia wampira w rozmaitych środkach przekazu, od telewizji do książek. Mówię "my" gdyż przybrało to formę dyskusji w której każdy mógł podać swój przykład obecności "wąpierza", z czego skrzętnie korzystano. Z kolei prelekcja o Edgarze Alanie Poe ujawniła mi wiele ciekawych faktów z życia owego, skądinąd genialnego pisarza. "Rzecz o biesiadach staropolskich" obfitowała w zabawne opowieści o szlachcicach umierających z przepicia (ku przestrodze dla co poniektórych), wielu nad wyraz wystawnych aż do przesady uczt, a także zacne, krotochwile jak choćby pytanie "W co trzeba pannę pchać, ażeby z niej woda ciekła?" odpowiedź "W sadzawkę". Jak wspominałem wcześniej większość prelekcji była ciekawa i (co ważne) interesująco prowadzona. Nie było prelegentów mówiących znudzonym głosem, wprost z kartki. Równie dobrze miała się sprawa ze spotkaniami autorskimi, odbywały się one w dużej, widowiskowej sali. Najlepsze moim zdaniem było spotkanie z Eugeniuszem Dębskim, wspominając stare wydanie jego książek dowiedzieć się można było m.in. o tym jak pisarz ów "wymyśla pomysły".
    Jak wspominałem konwent odbywał się w CK Zamek, co było lokalizacją dobrą. Wkoło park, a sam Zamek przestronny, tak że nie było zbytniego tłoku.
    W taki właśnie sposób, w większości na prelekcjach, miło acz dość szybko upłynęły mi cztery dni. Całą imprezę można zaliczyć do udanych, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Są tacy którzy zarzucają jej niedopracowanie, dziury w programie etc. Ja nic takiego nie spostrzegłem, mi Teleport 2005 się podobał. Ostatniego dnia z żalem zostawiłem za sobą CK "Zamek", planując na jaki jeszcze w tym roku wybrać się konwent.


KOMENTARZE:

Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.


2005-07-27 16:45    IP: brak danych


A tam odrazu "wdarli się"... To już człowiek nie może własnymi drogami chodzic? :)
--
Kamila



2006-04-25 11:40    IP: brak danych


Witajcie! Mam prośbę: piszę referat o RPG i potrzebne mi są materiały, jeśli ktoś by chciał mnie wspomóc to proszę:):):)
Z góry dziękuję.

--
~Linka


DODAJ KOMENTARZ

Pola oznaczone gwiazdką są obowiązkowe

Podaj swoje imię*:
Podaj swój adres email:
Zapisz słownie cyfrę 6*:



Zawarte tu prace moża wykorzystywać tylko za wyraźną zgodą autorów | Magor 1999-2018 | Idea, gfx & code: Vaticinator | Twoje IP: 35.171.182.239